Po niewiele ponad godzince jesteśmy nad pięknie oświetloną Moskwą, lądujemy na Sheremietievie i odbywamy baaaaaardzo długi spacer do bramek pod tytułem TRANSIT skąd wchodzimy na bezcłówkę. Spotykamy chłopaka z Polski, który jedzie do klasztoru Shaolin. Po krótkiej rozmowie żegnamy się serdecznie i ruszamy na gacie 13 czyli Gate 13 gdzie wyskakujemy z butów i zostajemy obmacani i prześwietleni przez sympatyczne ruskie baby. Teraz już tylko czekamy aż wpuszczą nas na pokład TU-154 czyli Tupolewa. Nareszcie wsiadamy i... szok. W Tupku śmiedzi jak w mocno wyekspoatowanym autobusie pekaesu :) i dokładnie tak się czujemy :) W samolocie panuje rodzinna atmosfera, leci sporo syryjczyków, którzy czują się jak w domu i cały czas łażą, zamieniają się miejscami, głośno gadają, śmieją się.... Stewardesy są załamane bo nie mogą nad tym zapanować, poprostu się nie da :) Dziewczyny mają już nieźle podniesione ciśnienie ale mimo tego starają się miło uśmiechać i w końcu udało się im usadzić ich na tyłkach. Mogliśmy wystartować, po chwili jednak, kiedy samolot jeszcze się wznosił nasze kochane chłopaki już zaczeły chodzić po samolocie mimo tego że było mocno pod "górkę" :) Ludzie pytają nas skąd jesteśmy, częstują wafelkami, ogólnie wesoły autobus :)